Podsumowanie
Pomimo całej zabawy, nieco mniej – ze wszystkiego – mogłoby się przydać. Weźmy na przykład Lawrence’a. Choć Marcus dostarcza humoru w filmie – „Chitty Chitty Bang Bang, sk****syny!” – jest coś nieco poniżającego w buffonadzie wymaganej w jego bardziej ekstrawaganckich scenach. Skyline Miami dostaje więcej, niż się spodziewał w jednej z takich scen. Rola Smitha jest bardziej solidna, nawet znajdując dramatyczne mięso do przeżucia. W swoich pięćdziesiątkach, Mike może nie być już tak niezawodny jak kiedyś. Na kogo to wam przypomina?
GIPHY App Key not set. Please check settings